czwartek, 18 października 2012

Rozdział jedenasty ♥

* Z perspektywy Novlene *

Wchodzę do pokoju. Harry tak słodko śpi, że nie chcę go budzić, ale właściwie po to tu przyszłam. Podchodzę do łózka. Coś mruczy przez sen. Aż mam ochotę się tylko przytulić i też zasnąć. Przysuwam się bliżej, aby usłyszeć, co mówi.
- Nov, zostańmy przyjaciółmi. - coś dalej mruczy i nie rozumiem.
Momentalnie robi mi się smutno. Mogłam to przewidzieć. Szturcham go w ramie.
- Harry, kurwa wstawaj. - potrząsam nim mocniej.
Chłopak siada na łóżku. Zupełnie jakby się czegoś mocno przestraszył.
- Mówiłem przez sen? - pyta nie patrząc na mnie.
- Coś tam mruczałeś, ale nic nie rozumiałam. - kłamię.
- To dobrze. - uśmiecha się.
- Chodź na dół, bo Zayn i Shericka wymyślili, że jedziemy na jakąś wycieczkę czy coś... - ciągnę go za ramię do kuchni.
Wpadamy do pomieszczenia.
- Mała zmiana planów! - rzuca radośnie Zayn. - Ty młody idziesz się ogarnąć i o ósmej przyjedziemy po dziewczyny i idziemy do klubu.
Patrzę na Sher. Zgodziła się na imprezę?! Albo Zayn tak na nią wpłynął, albo hmm... nie będę wnikać. Ona też się na mnie patrzy. Ohh... czy ona musi mi czytać w myślach?! Zero prywatności... Już wie, że jestem smutna, albo przynajmniej się domyśla.
Harry idzie się ubrać i razem z Zayn'em wychodzą.
- Co jest? - pyta Sher.
- Harry mówił przez sen: Nov, zostańmy przyjaciółmi... Jak myślisz. To tylko sen, czy coś świadczy? - nie mam zamiaru jej oszukiwać.
- Na pewno to tylko zwykły nic nie znaczący sen, albo słyszałaś tylko urywek... Na przykład jeśli w jego śnie powiedział ci, że cię kocha, a ty powiedziałaś, że ty go nie, to on zaproponował przyjaciół... - wyczerpująco mnie pocieszyła. Może ma rację?
- No to chodź się wyszykować na balecik siostro. - śmieję się i ciągnę ją do wciąż nieposprzątanej garderoby.

* Godzina 14:00 *

- Uff..., udało się. - komentuje krótko Shericka ubrana w wybrany strój na imprezę. (ten na środku)
- Nareszcie. - dodaję także gotowa.
- Teraz tylko na nich poczekać. - siada na kanapie.
Delikatnie, aby nie popsuć stylizacji siadam obok.
- Może obejrzymy coś? - pytam.
Sher włącza TV i obydwie zatapiamy się w jakimś głupim kabarecie.

* Godzina 19:30 *
Słyszę pukanie do drzwi. Biegnę otworzyć, ale wcześniej przywalam kocem Sher, a na siebie zaciągam czarny płaszcz.
- Co wy takie zakryte? - pyta zdziwiony Zayn. - Ciepło jest.
- Nie chcemy pokazać wam naszych strojów. - Sher wytyka język.
- Pewnie ślicznie wyglądacie. - Harry szczerzy zęby. - Idziemy?
- A nie mieliście być później? - pytam patrząc na zegar ścienny.
- No tak jakoś wyszło. - widzę wyraźne zakłopotanie na twarzach obydwu.
- Dobra koniec tematu. - chichocze Sher. - Gdzie macie tych waszych kumpli? - dodaje po chwili.
- W limuzynie. My też tam poczekamy jak chcecie być takie tajemnicze. - mówi Hazza i razem odchodzą.
W pośpiechu ubieramy na siebie płaszczyki i biegniemy do pojazdu. Żeby tylko w końcu się wyjaśniło jak jest pomiędzy mną i Harry'm... Alkohol na nas obydwoje wpłynie, więc raczej się wszystkiego dowiem.

Mam nadzieję...


+ Tydzień minął od ostatniego wpisu :OO. Przepraszaaaaaam :'(. Nie obiecuję (jak zawsze =.=), ale się postaram częściej pisać :*.

++ Błagam komentujcie ♥ Bardzo mnie to motywuje....

2 komentarze: