czwartek, 11 października 2012

Rozdział dziesiąty ♥

* Z perspektywy Shericka'i *

Otwieram powoli oczy. Sądzę, że jest jeszcze wcześnie, bo za oknem szarawo, a w domu cisza. Coś mi łupie tylko w głowie. Usiłuję sobie cokolwiek przypomnieć, ale na marne. Pewnie Nov mnie znów upiła. Powoli i delikatnie, aby nie zwiększać bólu odwracam się na drugi bok. To, co widzę mnie szokuje. Tuż obok mnie, na brzuchu i bez koszulki leży Zayn. Wydaję z siebie stłumiony przez kołdrę jęk.
- Teraz to już muszę sobie wszystko przypomnieć. - szepczę do siebie i wstaję.
Ledwo trzymam się na nogach, ale dzielnie brnę do łazienki. Wchodzę i zerkam na zegar. 7:40. To dziwne, że jeszcze jest tak ciemnawo. Pewnie była burza czy coś. Nie zawracam sobie tym teraz głowy. Spokojnie biorę prysznic bezpiecznie oparta o jedną z jego ścian. Kac nie daje za wygraną i się bardzo nasila. Wychodzę i ubieram pierwsze ubrania jakie mi wpadną w ręce. Pada na granatowe rurki Novlene i moją bluzę Batman'a. Myję zęby i chwiejnie wracam do pokoju. Układam niedbale włosy, bo nie mam siły i siadam na łóżku. Nie wiem, co robić, bo ból głowy się wyraźnie nasila, więc w nadziei, że może Nov nie śpi idę do jej sypialni. Boże, co się wczoraj działo?! Ja budzę się w jednym łóżku z Zayn'em, a ona z Harry'm? Co prawda nie są przytuleni czy coś. Leżą normalnie, daleko od siebie. Może mojemu leniwcowi nie chciało się ścielić w salonie, albo gościnnym? Bardzo możliwe. Wracam do pokoju.
- Jak tam? Żyjesz po wczoraj? - śmieje się Zayn na wejściu.
- No powiedzmy. - siadam przy toaletce. - Zayn wiem, że to głupie, ale... hmm..., co się wczoraj stało? - musiałam zadać to pytanie.
- Nic szczególnego. - w jego głosie słyszę niezadowolenie. - Wypiłaś butelkę wina i zasnęłaś. Zaniosłem cię tutaj, a ty prosiłaś, żebym nigdzie nie szedł, więc zostałem i po dłuższym czasie sam zasnąłem...
- A to? - spoglądam na podłogę gdzie leży jego T-shirt.
- Ah... nie chciałem spać w ubraniach to zdjąłem ją i to wszystko. Nie bój się. - odpowiada i się ślicznie uśmiecha. - Nie wiem, co u Nov i Hazzy, ale też chyba nic, bo dopóki nie zasnąłem była cisza.
- Chodź do kuchni. Ja zrobię sobie coś na kaca, a tobie zrobię śniadanie. - kieruję się ku drzwiom.
Smażę spokojnie jajecznicę i popijam kefir. Mulat siedzi przy stole i czeka, aż skończę. Po chwili ląduje przed nim wielki talerz, pełen parującej jajecznicy.
- A ty nic nie jesz? - pyta ochoczo wcinając śniadanie.
- Nie mam ochoty. - odpowiadam i łykam proszki na ból głowy.
Siedzimy w ciszy. Słyszę powolne stąpnie po schodach. Domyślam się, że Nov zwabiło jedzenie.
- Hej gołąbeczki. - mówi ledwo żywa. - A dla mnie to już nie zrobiłaś nic do jedzenia? Zła jesteś.- mamrocze i wyciąga pierwszy jogurt z lodówki.
Znów nastaje krępująca cisza.
- Może pojedziemy na jakąś wycieczkę dzisiaj? - proponuje Zayn.
Patrzę na niego dziwnie, ale raczej nie mam nic przeciw.
- Hazza raczej późno wstanie, bo gadaliśmy o tym wczoraj. - wtrąca Novlene.
- To idź go obudź. - mówię i szturcham ją w ramie. Blondynka głupkowato się uśmiecha i idzie na górę. - To gdzie jedziemy?
- Może do Stonehenge, albo po prostu do jakiegoś klubu na imprezę? - proponuje.
Bardziej mi pasuje wycieczka "krajoznawcza" niż impreza, ale Nov się na mnie obrazi.
- Impreza? - odpowiadam.
- O dwudziestej po was przyjedziemy, bo musimy się ogarnąć. Zabierzemy kumpli, ale raczej nie będą nam przeszkadzać, bo zajmą się sobą. Niech tylko Harry się ogarnie trochę, żeby nie zrobić sobie wstydu przed pararazzi.
- Jasne. - uśmiecham się - będziemy czekać.


+ Tu macie stronkę na facebook'u, którą BARDZO polecam :). I jeszcze jedno. Ostatnio nie ma komentarzy :(. Proszę komentujcie ♥. Naprawdę mi na tym BARDZO ZALEŻY :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz