poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział drugi ♥

* Z perspektywy Shiercka'i *

Nagle Novlene wyrywa się gwałtownie do przodu. No tak.- myślę. Nesta. Ona go kocha, a on? Zdradza ją tak publicznie. Szarpie go, krzyczy coś, a on jej się perfidnie śmieje w twarz. Wymierza mu siarczystego policzka. Odwraca się i biegnie prosto do mnie. Wpada w moje ramiona. Pierwszy raz słyszę, aby płakała. Nigdy tego nie robi. Boi się, że ją wyśmieją, że gra twardzielkę, a tak na prawdę jest delikatna...
- Wszystko się ułoży. - szepczę jej do ucha. Czuję na ramieniu jej łzy. Dobrze, że wzięłam sweterek - będę mogła zakryć ślady tuszu do rzęs na sukience. - Nie był ciebie wart.
- Nic się nie ułoży! - wyrywa mi się. - Jak mu ufałam, a on co?! - dalej krzyczy.
- Idziemy na lekcje. - postanawiam i ponownie ją obejmuję.

Siadam do ławki i patrzę jak Nov niezdarnie wyciąga książki do matematyki z torby. Zawsze była we wszystkim lepsza. Ładniejsza, mądrzejsza, lepiej wysportowana, utalentowana... - w końcu nie każdy ma słuch, aby grać na skrzypcach. Drzwi od klasy trzaskają z impetem. Nie przejmuję się tym, że prawdopodobnie do sali wszedł nauczyciel. Mam to gdzieś. Teraz ważniejsza jest moja przyjaciółka.
- A panny na końcu, co przepraszam? - słyszę melodyjny i ciepły głos.
Podnoszę głowę i otwieram usta ze zdziwienia. Przy pulpicie nauczyciela stoi przystojny chłopach w loczkach. Na tablicy widnieje jego imię i nazwisko. " Harry Styles ".
- Przepraszam yyy... profesorze? - wybąkuję, a w całej klasie momentalnie wszyscy się śmieją.
- Harry jestem. - uśmiecha się i ukazuje przy tym dwa rządki równych, białych zębów. - A panna obok?
Novlene podnosi głowę.
- Czego? - burczy z irytacją.
Sama nie wiem jak mam go określić, ale uznajmy, że Harry'emu rozszerzają się źrenice.
- Siadajcie. - mówi.
Dziwi mnie trochę, że nie zareagował na odzywkę Nov, ale także na jej zapłakaną twarz. Inni nauczyciele wysłaliby ją do dyrekcji.
Lekcja mija dość szybko, z racji na to, że Harry nam się przedstawia i inne głupoty. Gdy o coś pyta pomija moją przyjaciółkę. Jakby była powietrzem. Albo jej odpuścił, albo jej nie lubi.

Wychodzimy z klasy.
- Novlene!!! - słyszę nawoływanie. Obie się odwracamy i widzimy Harry'ego. - Chodź ze mną na chwilę.
Młoda posłusznie podąża za... chłopakiem? A może nauczycielem? Zostawiam sobie chłopaka, bo bardziej pasuje mi do obrazu Harry'ego.

Kieruję się na angielski. Dobrze, że poniedziałek mamy luźny, bo bym go nie przeżyła.


+ Chyba coś do niego jutro dopiszę, bo krótki wyszedł, ale jutro, bo już muszę iść :(.

1 komentarz: